niedziela, 15 marca 2009

Co ty tam robisz prócz zakochiwania się?


Życie wolontariusza to nie bułka z masłem
Każdego dnia trzeba walczyć o przeżycie,
Przepychać się łokciami nad kotłem zupy
By choć minimalnie głód zaspokoić
Zajadając śpiesznie niedogotowane pyry.
Nocą, w mrozie, wśród wyjących wilków
Z migoczącą pochodnią w drżącej dłoni
Obchodzić obozowisko wypatrując zagrożenia
A czasami go namacalnie wyczuwając.
To życie gromadne, z nieomylnym wodzem,
Niepodporządkowanie się – to śmierć
W niekończącym się bezmiarze stepu.

Od świtu do zmierzchu praca dni wypełnia
Poranne zajęcia z maluchami wyrabają
U przemiłych brzdąców agresję i nienawiść.
Starsi przygotowani są do walki
Dumą naszego ośrodka są gladiatorzy
A popołudniu godzinkę mamy dla siebie,
Kultura - niczym nie ograniczony wybór:
Możemy popatrzeć się w pustkę na wschodzie
Putkę na zachodzie, bezmiar stepu na północy
(Na południu widok zakrywa wysypisko śmieci)
Jeszcze "wachta", kilka godzin na pryczy
Kolejny dzień, urwany krzyk w oddali, budzi.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Fantastyczny tekst Autorze.

Jak ten wpis czytam,
co się tam dzieje,
jeszcze trochę,
a kompletnie osiwieję.


Gratuluję i pozdrawiam.

Jam

Anonimowy pisze...

"Wyprawa w ostęp leśny"
Dwie bardzo blade twarze poruszały się dość szybko krętą, wyboistą i błotnistą drogą. Przybywszy do obozu "zielona oaza",otoczonego ze wszystkich stron, ostrożnie obeszły wigwam, wzniesiony przez Władcę Cezarem też zwanym. Władca ów wyruszył z posłaniem w daleką podróż do plemienia Mongołów, niosąc dary w postaci intelektu i siły ducha. Tymczasem dwie bardzo blade twarze, korzystając z nieobecności Władcy, dokonały grabieży czarnego kwadratu. Dało się również dostrzec Muzyka, który dokonywał grabieży w sąsiednim obozie. Bardzo blada twarz płci męskiej, urządzała polowanie, oddając kilka strzałów, z crosmena, do Niewidzialnego.
Wyprawa zakończyła się sukcesem - wiosna sama przyszła.

Niewidzialna ręka.

Anonimowy pisze...

Gdy kogoś kochasz, jesteś jak stworzyciel świata - na cokolwiek spojrzysz, nabiera to kształtu, wypełnia się barwą, światłem. Powietrze przytula się do ciebie, choćby był mróz, a ty masz w sobie tyle radości, że musisz ją rozdawać wokoło, bo się w tobie nie mieści.

/szpieg/

Anonimowy pisze...

oi, Czaruś, to Ty chyba jesteś nie woluntariuszem tylko, tym, no, konkwistadorem :D
Sukcesów w podboju Mongolii życzę ;)

I. Washington