sobota, 10 stycznia 2009

dzień pogodnej śmierci


Dzisiejszy dzień minął w zadumie;
Katechezie, i rozważaniu pogodnej śmierci
Okropnie nudny wykład
Wśród zdrowego chrapania fr Paul’a
Jakże istotnym pytaniem Antoni zakończył:
„Jaką masz receptę na życie?”
„By szczęśliwym być”, ma odpowiedź
Bardzo prosta, i w zasadzie,
Na Kohelecie bazująca
Przypadła mi do gustu
Jednkaże, za tymi trzema słowami
Idzie w parze cały ogrom bogatej Treści

W jednym słowie, być szczęśliwym
To dawać szczęście

No, tak, tylko:
Szczęścia nie zawsze chodzą w parach

I patrzę na siebie, mamo,
Jestem tysiące kilometrów od domu
W dobrej wierze, realizujący się na obczyźnie,
Ale w Twych listach – rozdarte serce,
Szczęście moje: i tutaj, i w rodzinnym domu,
Takie bi-szczęśliwości, nie znające wyrażenia

I tutaj łącznik myśli, kontynuując:

Nasze decyzje muszą czasem
Być chamsko samolubnymi
Z empatią w kąt odrzuconą
Takie twarde słowa
Krokiem samostanowienia
Własną ścieżką i postępem
Wierzę, że we właściwym kierunku

Szczęście też potrzebuje zrozumienia


Coż tam jeszcze mi dziś w głowie urosło?
Patrzyłem, lecz horyzont się kończył
Słuchałem i czułem,
Lecz różnorodności ‘podobniały’, kropka
Szerokości nabiera mi wzrok
Niezniekształcone dźwięki ucho rejestuje
A woń pełniejszą nozdrza czują
To takie, ogólniejsze,
W jedenastym tygodniu :) odczucie
(co będzie w dziewiątym miesiącu?)

Codziennie ‘pokoju’ znak przekazuję
A na wieści z Gazy:
„Ach, zrzuciłbym tam wieką bombę i spokój”
Jakże nieprawdziwy, ten znak pokoju,
Toż to większość, to zwyczajni,
Pragnący żyć, pracować ludzie.
Mniejszością są prawdziwi przestępcy:
Politycy (ten sam rak, który toczy większość społeczności)
Lecz i oni są elementem Wielkiego Planu ...

(niestety)

Tak bym jeszcze chciał
Dwa słowa:
„ ”
Ta istotna spacja
Koniec, 11 stycznia 2000jużdziewiątego roku

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Realizuj się Czarku i czerp z życia wszystko co najlepsze, okazując dobroć bliźnim.
Pozdrawiam po stokroć.
Mama