poniedziałek, 29 września 2008

Valdocco - 09.IX.28 - posłanie

Italia – odsłona druga

29.IX.2008r


Kilka miesięcy temu, wraz z grupą przygotowującą się na wyjazd wolontariatu, prze­szedłem ścieżki Naszych Świętych, i tam, na piemonckiej ziemi, zastanawiałem się nad praw­dziwością i autentycznością własnego posłania. Tam, dzięki wpływowi tego zaczarowanego miejsca, również me myśli się solidnie ugruntowały.

Wczoraj zaś ponowne dane mi było odwiedzić (wraz z ks. Stanisławem, Jagodą, Anetą i Lucyną) zarówno Colle Don Bosco, jak i jeszcze raz Valdocco. Tym razem stąpałem po ‘swojej’ ziemi i zakamarki Colle nie były ani tajemnicą ani zaskoczeniem. Urok tego miejsca trwał – i trwa wciąż w mym sercu.

Niedziela była międzynarodowym świętem, to wczoraj kilkudziesięciu misjonarzy i misjonarek (dwie siostry z Polski) miało swe misyjne posłanie. Wraz z nimi swe krzyże przyjęli wolontariusze – w tym nasza skromna 4-osobowa polska, odświętnie ubrana, grupa.

Bardzo ciężko jest pisać o przeżyciach, o uczuciach, o tym natłoku myśli, jaki mi przebiegał w głowie podczas uroczystości.

Na pewno w pierwszej kolejności się zastanawiałem – dlaczego to ja tutaj jestem – swym grzesznym życiem nie zasłużyłem na tak niezwykłe wyróżnienie. Odczułem tą miłość, boską miłość nieskończenie wybaczającą, naprowadzającą błądzących na swe ścieżki.

Po wtóre, uczestnictwo było ogromnym krokiem ku własnemu rozwojowi ducho­wemu, niejasności uległy rozwianiu, dręczące pytania znalazły odpowiedzi – i to wszystko bez wysiłku, bez gorączkowych dociekań. Duch Święty operuje.

Dostałem kredyt zaufania, kredyt, który zadziałał pobudzającą i budująco. Wiem że w najbliższym roku postaram dam z siebie wszystko, by nie zawieść ludzi, którzy poprowadzili mnie do tego punktu, ani nie zawieść Pana Jezusa. Chociaż dokładnie wiem, że On każde potknięcie wybaczy, zaś ludzie – to nie zawsze…

Msza Święta, pod przewodnictwem Generała Pascual’a Chavez’a była piękną, wzru­szającą uroczystością, którą prawdopodobnie zachowam w sercu do końca życia.



1 komentarz:

dobrowolka pisze...

ale Wam zazdroszcze :)- to tak z jednaj strony, a z drugiej- tak sie ciesze , ze juz jestem w Baku :)
Cudnie , ze tam byliscie tam za nas wszystkich :) Mam nadzieje , ze juz ruszasz do Mongolii! :)
ściskam salezjansko